Był wiosenny, ciepły wieczór. Siedziałam przed komputerem, pisząc kolejną pracę potrzebną mi na zaliczenie zajęć. Byłam niesamowicie znużona i wszystko mnie denerwowało. Nagle rozdzwonił się mój telefon. Odebrałam oschle, jednak po paru sekundach, poczułam jak żołądek podchodzi mi do gardła, a serce powoli się zatrzymuje.
- Pani rodzice mieli wypadek. Robiliśmy wszystko, bardzo mi przykro. - Usłyszałam urzędowy, niski głos lekarza.
Powoli opuściłam rękę, a telefon wypadł mi z dłoni. Patrzyłam tępo w monitor, a z moich oczu powoli wypływały pojedyncze łzy, które w krótkim czasie zmieniły się w strumienie.
Dwa dni później stałam nad głębokim dołem, wykopanym w ziemi i wpatrywałam się w trumnę, powoli spuszczaną do środka. Stałam bez ruchu. Miałam za nic to co mówią ludzie, nie słyszałam słów kapłana, ani wiosennego śpiewu ptaków. Z moich oczu , nieprzerwanie od dwóch dni leciały strumienie łez. Wciąż nie mogłam pogodzić się z tym co się stało. Podniosłam głowę. Po drugiej stronie stała Ona. Moja siostra. Była w identycznym stanie. Wcześniej pokłócone, uparte, teraz patrzyłyśmy sobie w oczy. Czułam jak moje serce kurczy się. Jak robi mi się coraz goręcej. Ruszyłyśmy w swoją stronę w tym samym momencie. Kiedy stanęłyśmy twarzą w twarz, bez żadnego słowa ani gestu, rzuciłyśmy się sobie w ramiona. W ciągu kilkudziesięciu godzin straciłyśmy rodziców, jednak odzyskałyśmy siebie.
- Przepraszam. - Szepnęła.
- Przepraszam. - Odpowiedziałam.
I tutaj zaczyna się właściwa historia. Bo żadna z nas nie podejrzewała, że spotkamy ludzi, którzy całkowicie zmienią nasz świat. Ludzi, przez których popełnimy mnóstwo błędów. Ludzi, których pokochamy i znienawidzimy. Czy dążenie do szczęścia okaże się całkowitą porażką?
"Ludzie poruszają się po wytyczonych przez los albo przeznaczenie – obojętnie jak to nazwać – trasach. Na mgnienie oka krzyżują się one z naszymi i idą dalej. Bardziej niż rzadko i tylko nieliczni zostają na dłużej i chcą iść naszymi trasami. Zdarzają, się jednak i tacy, którzy zaistnieją wystarczająco długo, aby chciało się ich zatrzymać. Ale oni idą dalej."